Szyciowy Blog Roku, 2014, Osobowość, zwycięzcy
“Ale serio? Ja? Niemożliwe!”

Są takie dni, kiedy wpis chce się zacząć od “kochani”, a zdanie od “a więc”.

A więc Kochani, stało się! Już od tygodnia jestem posiadaczką tytułu zwycięzcy w konkursie Szyciowy Blog Roku 2014 w kategorii Osobowość. Piszę ten wpis już któryś raz, co chwilę usuwając jakieś zdania. I chyba nie wymyślę nic fajniejszego od standardowego DZIĘKUJĘ.

 

Na luzie

Do konkursu podeszłam bardzo na luzie. Nie miałam ani parcia na zwycięstwo, ani najmniejszych chęci, żeby oszukiwać w głosowaniu lub zamęczać Was informacją o konkursie trzy razy dziennie przez każde możliwe medium. Dlatego dziękuję za każdy głos. Bo to nie były głosy moich nadopiekuńczych ciotek ani kupione w internecie, nie. To były Wasze głosy.

O zwycięstwie decydowało jury, na którego czele w mojej kategorii stała Harel, blogerka i dziennikarka modowa. Pod uwagę brane były czynniki takie jak “indywidualizm, komunikatywność, warsztat – jakość wpisów, profesjonalizm, forma i mechanika – funkcjonalności i aplikacje używane w komunikacji z obserwatorami, umiejętność używania narzędzi do kreowania własnej osoby jako marki, aktywność, popularność bloga”. I przy całym moim profesjonalizmie, gdy czytam te kryteria znowu i znowu, na usta ciśnie mi się tylko jedno, bardzo nieprofesjonalne słowo – wow. Minął tydzień, a ja nadal jestem w szoku.

 

Kulisy bloga

Nie wiem, na ile zdajecie sobie sprawę z tego, co dzieje się u mnie, za kulisami bloga. Teksty dopieszczam po parę godzin, niejednokrotnie usuwając całe akapity, jeśli stwierdzam, że nie są dla Was wartościowe. Zwłaszcza wpisy dotyczące szycia tworzy się długo, nawet po kilkanaście godzin. Czasem przesadzam, ale perfekcjonizmu nie pokonasz ;) Wy przychodzicie na gotowe, przeczytanie wpisu zajmuje Wam trzy, pięć, czasem osiem minut. Cieszę się, że ktoś docenił tą pracę, której na pierwszy rzut oka nie widać ;)

 

Nagroda

szyciowy blog roku, 2014, zwycięzcy szyciowy blog roku, 2014, zwycięzcy

… A czy to ważne?:) Za pierwsze miejsce dostałam maszynę Łucznika, piękną Helenę (brzmi królewsko, prawda?). Wszystko ułożyło się najlepiej jak mogło, bo jedna z maszyn w konkursie dla głosujących trafiła się czytelniczce bloga! A właśnie, nagrody dla czytelników. Mieli szansę wygrać maszynę, jeśli opiszą, na którego bloga głosowali i dlaczego. I właśnie te głosy to najcenniejsza nagroda.

 

Zacytuję kilka z nich, żeby nie zginęły w gąszczu internetów:

 

“Bez zawahania zagłosowałam na https://joulenka.pl. Trafiłam na ten blog wczoraj przez… Maroko! Marzy mi się, żeby się tam wybrać, wyszukując info o tym miejscu trafiłam na Julkę. I tak zostałam. W trzy godziny przeczytałam całego bloga, później odłożyłam laptopa i zaczęłam (wreszcie) SZYĆ. Joulenka pokazuje że można! Że nie ma: “nie umiem”, “nie mam czasu”, “nie mam talentu” i inne blablabla. Wystarczy, że przestaniesz marudzić, wyłączysz komputer i po prostu usiądziesz przy maszynie albo weźmiesz w rękę szydełko. Po baaardzo długim czasie przeglądania oraz zachwycania się blogami i szyciowymi poczynaniami innych, wreszcie zaczęłam sama szyć. I tak oto dzięki Niej mam za sobą swoje pierwsze handmadowe etui na telefon. Szczere – DZIĘKUJĘ!”

– ta czytelniczka wygrała maszynę. Poważnie!

 

“Witam. O szyciu nie mam zielonego pojęcia, nigdy nawet nie próbowałem i pewnie nigdy nie spróbuję. Mam jednak dziewczynę, na której mi bardzo zależy, która jest też wielką pasjonatką szyciowego świata :) próbuje swoich sił, z pasją i zacięciem godnym podziwu, którym mi imponuje, mimo że warunki sprzętowo/mieszkaniowo/czasowe bardzo ją ograniczają. Bardzo miło mi oglądać ją tak szczęśliwą, dlatego chcę pomóc w zwycięstwie osobie, która to spowodowała, mianowicie prowadzącej bloga “https://joulenka.pl/”. Mówiąc egoistycznie, dzięki pasji mojej dziewczyny, ja również zyskuję bardzo dużo, ponieważ, kiedy ona ‘zaszywa’ się w swoim szyciowym świecie, ja mogę oglądać mecze, bez konieczności walki o pilota, a mówiąc szczerze odpoczynek od ‘M jak Miłość’ i ‘Lekarzy’ bardzo dobrze mi zrobi : ) dzięki Joulenka!”

– to się nazywa zdrowy egoizm w związku. Dziewczyno tego dżentelmena, ja bym Ci dała maszynę!

 

“Dzięki Joulence przekonałam się, że każdy może szyć i po ciężkich, krwawych bojach moje palce zaprzyjaźniły się z igłą i nitką ;) wpadłam po SZYJĘ, przeszłam na tę dobrą stronę mocy i czerpię nawet podwójną radość życia – z szycia i bycia twórczą czytelniczką bloga Joulenki <3”

– chyba mam fankę. Serducho <3

 

“Z ogromną przyjemnością oddaję swój głos na bloga Joulenki: https://joulenka.blogspot.com/. Mimo, że godnych uwagi blogów jest całe mnóstwo, to właśnie u Joulenki odnajduję prawdziwą pasję tworzenia, a przede wszystkim chęć zarażania tą pasją innych. Na blogu zawsze panuje porządek i przejrzystość, co nie zawsze na blogach jest sprawą oczywistą. Oprawa graficzna jest taka, że aż się chce bez ustanku przeglądać zdjęcia. Teksty pisane przez Joule są zawsze humorystyczne, a co najważniejsze – zawsze odpowiednio długie i systematycznie (!) publikowane. Widać, że to blog pisany z przyjemnością i dla przyjemności i każdy znajdzie w nim coś dla siebie, bo Joule to z pewnością osoba wszechstronnie zainteresowana. Jednak na największą chyba uwagę zasługuje fakt, że Joulenka jako jedna z nielicznych nie tylko publikuje tutoriale na wszelkiego rodzaju DIY, ale także regularnie organizuje akcje szyciowe dla początkujących (np. “wpadnij po szyję”), gdzie każdy z uczestników może nauczyć sie wielu praktycznych umiejętności. I co najważniejsze akcje te są konsekwentnie przemyślane, odpowiednio rozłożone w czasie, tak żeby nawet maruderzy zdążyli wziąć udział. Na bloga Joluenki trafiłam przypadkiem i zostałam, bo cenię sobie jej poczucie humoru, motywację do pracy, chęć dzielenia się z innymi, a także dystans – w końcu nie każdy bloger szyciowy przyzna się do swoich porażek (np. kapitalny post “jak nie uszyć sukienki na studniówkę”). Choć początki szyciowe mam już dawno za sobą, to odwiedzam tego bloga z wielką ciekawością i doceniam to, że Joule ma niesamowity kontakt ze swoją “publicznością”, jest otwarta na głosy czytelników, chętnie sięga po ich uwagi, organizuje ankiety i testy, które usprawniają działanie bloga i dostosowują jego treść do oczekiwań amatorów szycia i DIY. Podoba mi się także to, że Joule dzieli się cząstką siebie i wie, jak zmotywować czytelników do działania. Trzymam kciuki za miejsce na podium!”

– ten komentarz to marzenie każdego blogera. Mogę go wydrukować i czytać zawsze, kiedy zabraknie mi motywacji.

 ***

Na wirtualnym podium razem ze mną stanęło jeszcze kilka osób. Szczególnie gratuluję Joli wyróżnionej w kategorii DIY, Asi z Thinking Graphic (swoją drogą – niektóre zdjęcia z tego posta pochodzą z jej fanpejdża) i Dagmarze z Rzeczówek wyróżnionych w kategorii Moda oraz Maćkowi – Ręcznikowi, który dzieli ze mną podium w kategorii Osobowość. Wszyscy zwycięzcy wymienieni są tutaj.

Jeśli jako zwycięzca mogę mieć prawo do spełnienia kilku zachcianek, to poproszę o więcej odcieni brązu i szarości w sklepach z tkaninami. I żeby na blogowym facebooku było więcej osób. Teraz jest 499, brakuje jednej osoby do połowy tysiąca, stamtąd już prosta droga do tysiąca, dalej same miliardy!

No, i żebyście szyli. To główna przyczyna, dla której piszę bloga :)

Dziękuję raz jeszcze, misie! Macie w tym ogromny udział!