Hej! Ostatnio wewnętrznie skaczę z radości i jestem tak bardzo szczęśliwa, że mam ochotę wszystkim wysyłać emoji-serduszka na Instagramie. Wszystko przez moje blogowe dziecko #SzwemPoMapie i przez to, że wiele rzeczy po prostu nagle zaczęło działać. O nowym projekcie pisałam już na facebooku i instagramie, a Wasze komentarze sprawiły, że w ultrafiolecie na bank widać moje dziesięciometrowe skrzydła. Dziękuję Wam! Pozwólcie, że opowiem Wam trochę więcej o projekcie i o tym, po co to wszystko.
Już na wstępie ostrzegam – momentami będzie mocno osobiście. #patetycznaJoule
Co robić, gdy masz zbyt wiele zainteresowań?
Powiedzmy, że ta opowieść miała początek przed moją maturą. Na pewno są tu jacyś maturzyści – jest szansa, że w tej chwili czujecie się tak, jak ja czułam się parę lat temu.
Joule przed maturą wygrałaby konkurs na najmniej zdecydowaną osobę świata. Wiedziałam, że idę na polibudę, bo przecież w tym kierunku kształciłam się całe życie, a urodzenie się w rodzinie ścisłowców zobowiązuje. Nikt nie wywierał na mnie nacisku, ale nie widziałam innych opcji niż uczelnia ścisła, uwielbiałam matmę. Już wtedy szyłam i od wielu lat fotografowałam, nie wiązałam z tym jednak planów zawodowych. Szukałam kierunku studiów trochę na zasadzie odrzucenia niepasujących opcji. Tak właśnie wybrałam Optykę (bo to przecież prawie fotografia, co nie? Spoiler: NIE). Nic nie pasowało do mnie w pełni, bo nic nie łączyło wszystkich moich pasji.
Takie rzeczy dzieją się, gdy człowiek ma *zbyt* wiele zainteresowań. W społeczeństwie pokutuje przeświadczenie, że biedny osiemnastolatek powinien już dokładnie wiedzieć, co chce robić w życiu. A przecież on nawet nie wie, jakie ma możliwości! Czemu miałby w tym wieku determinować całą swoją zawodową przyszłość?
Studia otwierają oczy – poznaje się nowych ludzi, dostrzega się, jak wiele rzeczy można robić. To jest dużo bardziej wartościowe niż nauka sama w sobie.
Dla mnie studia były mało wymagające (i nie do końca trafione), dlatego zaczęłam działać w spejsowych projektach studenckich. To pochłaniało większość mojego czasu, uwielbiałam działać w zespole! W wolnych chwilach dalej szyłam i fotografowałam, zaczęłam też prowadzić tego bloga. Jak widać, wszystkie moje działania były totalnym chaosem, nie było tu wspólnego mianownika.
Wysłuchiwałam, że powinnam się już na coś zdecydować, zawęzić zainteresowania. Iść w jakimś konkrentym kierunku, a nie bawić się głupotami. I wiecie co? To jedna z najmniej trafnych rad, jakie kiedykolwiek słyszałam.
Potrzeba było czasu, ale wszystko zaczęło układać się samo. Studia na polibudzie chwilowo zawiesiłam, pokończyłam też ważne projekty studenckie. Poszłam na Konstrukcję Ubioru, czyli w końcu wybrałam kierunek, który naprawdę mnie ekscytuje. Blog zaczął się rozwijać, lubię Was, Wy lubicie mnie, wszystko jakoś ładnie się układa. To miejsce powoli staje się też jedną z moich oficjalnych prac. Jestem z tego bardzo zadowolona! Nie jest to nic stabilnego, ale wydaje mi się, że stabilizacja zawodowa w naszych czasach przestaje istnieć. Dzięki temu możemy ciągle robić coś nowego, ekscytującego!
No i czemu nie mówicie, że zaczęliście już ziewać? Do rzeczy!
#SzwemPoMapie
Pomysł na Szwem Po Mapie kiełkował mi w głowie przez ostatnie pół roku. Chciałam połączyć swoje największe pasje: podróżowanie, szycie, fotografię i blogowanie. Dlatego właśnie postanowiłam podróżować z sensem.
Od teraz podróżuję, żeby odwiedzać miejsca i wydarzenia związane z moimi zainteresowaniami: chodzę po targach, muzeach, po sklepach z tkaninami, spotykam się z inspirującymi ludźmi… Poza tym chłonę kulturę, odkrywam piękne, nieturystyczne miejsca i robię tuziny zdjęć. Wyprawy relacjonuję Wam na Instagramie i Snapchacie, a pełna relacja pojawia się na blogu.
Tym samym zachęcam Was do podróżowania z Waszym celem. Nie musi to być szycie, możecie wybrać wędkarstwo czy planszówki, co tylko Was pasjonuje! To nie jest wcale takie trudne – zamiast wyszukiwać zabytków wystarczy spytać przeglądarki o miejsca lub wydarzenia, które są związane z Waszą pasją. Na pewno coś się znajdzie – nie ważne, czy jedziecie na Bali czy do Kołobrzegu ;)
Początki Szwem Po Mapie tak naprawdę są dość stare i sięgają wypraw do Toronto i Los Angeles – to właśnie wtedy zorientowałam się, że łączenie podróżowania z hobby jest niesamowicie ekscytujące. (Możecie zobaczyć: Fashion District w LA, Dzielnica tkanin w Toronto, Sewing Junction – spełnienie marzeń).
Plan działania doprecyzował się jednak dopiero w marcu. W połowie kwietnia podzieliłam się z Wami pomysłem ma facebooku i instagramie. Parę dni temu wróciłam z pierwszej wyprawy w ramach projektu, byłam w Londynie i Manchesterze. Na maj planuję Barcelonę.
Ruszyłam z kopyta, ale nie wiem, jak często będę w stanie jeździć. Być może będzie to raz na miesiąc, może raz na pół roku. W tej chwili finansuję projekt zupełnie sama, ale na pewno zacznę szukać partnerów, którzy tak jak ja popierają podróżowanie z pasją. Nie wiem, gdzie to wszystko zmierza, ale to na pewno dobry kierunek!
Jeśli jesteś właśnie w tym dziwnym momencie swojego życia, kiedy wszystko wydaje się bez sensu – pamiętaj, nie rezygnuj z pasji. One dodają skrzydeł. I to takich dziesięciometrowych. Potwierdzone info!
Buziaki i miliardy serduszek,
Julia
PS: mam nadzieję, że nie potruliście się tym całym cukrem ;)
/ Zostańmy w kontakcie! Zapraszam na facebooka, bloglovin, instagram i snapa @joulenka /