“Chciałabym, żeby moja relacja z Wami była długotrwała” – pomyślałam sobie nie raz, nie dwa. O tym, że jesteście super, przekonuję się codziennie czytając Wasze komentarze czy wiadomości. Chcę, by nasz związek przetrwał jak najdłużej. Żeby tak się stało, musicie poznać mnie też od tej gorszej strony. Dlatego postanowiłam wyjawić Wam wszystkie blogerskie grzeszki.


  • Piszę nieregularnie. Nie wiem, ile jeszcze wody w Odrze będzie musiało upłynąć nim będę miała na tyle dużo czasu i sił, by spokojnie móc pisać tu trzy razy w tygodniu albo częściej. Wolę nie robić nic na siłę.
  • Nie mam polotu. Pisząc zastanawiam się nad każdym zdaniem i czytam całość po kilka(naście) razy. Jeśli jestem w formie, napiszę cięgiem 3-4 zdania.
  • Mój telefon nie jest wystarczająco smart, żeby trzymać na nim aplikacje. Nie ma nawet dostępu do internetu. Ani aparatu. (Mam przynajmniej pewność, że jestem od niego smarter.) I jak tu utrzymywać ciągły kontakt z czytelnikami? 
  • Nie mam instagrama! Nad tym akurat bardzo ubolewam, ale skoro telefon jest jaki jest, nie widzę innego wyjścia.
  • Amerykański uśmiech? Nie pod tym adresem. Nie umiem śmiać się w fotogeniczny sposób. Gdy już jestem do tego zmuszana (do zdjęć), zamiast uśmiechu wychodzi coś na kształt karykatury uciekających kurczaków. Takich wersji mnie tu nie zobaczycie.
  • Nie mam własnego studia. Wszystkie moje projekty powstają przy jednym biurku w mojej sypialni. Stoi na nim maszyna do szycia, laptop i sterta bardzo-ważnych-rzeczy. Jednym słowem wszystko, nad czym aktualnie pracuję (albo powinnam). Marzę o małym pokoiku, w którym mogłabym postawić duży stół z maszyną do szycia i zamocować na stałe tło fotograficzne. Czas pokaże, czy coś z tego wyjdzie.
  • Przyznaję, że jestem złym blogerem. To jest złe i nieprofesjonalne samo w sobie.
Właśnie przeczytaliście post z największą ilością negacji w historii tego bloga. Cała prawda wyszła na jaw. Jeżeli jesteście na tyle wyrozumiali, że przyjmujecie mnie z całym tym bagażem, będę najszczęśliwsza na świecie. To co, żyjemy razem długo i szczęśliwie?

Mam też nadzieję, że nie tylko ja jestem tak wadliwa. Przyznacie się, co Wy robicie źle jako czytelnicy i blogerzy? ;)

Miłego dnia,
J.