Miałam nadzieję, że Toronto da mi wiele świetnych okazji do robienia zdjęć. Nie myliłam się. Powyższe zdjęcie to widok z okna naszej pierwszej miejscówki. Wyobraźcie sobie, że widzicie coś takiego o poranku, słyszycie cichy (naprawdę cichy!) szum miasta, mewy i świerszcze. Właśnie z tej miejskiej bajki aktualnie nadaję. Toronto jest zdecydowanie moich achem września. Resztę zachwytów, tym razem wyłowionych z sieci, zobaczycie poniżej.

  • Hobby bywają zadziwiające. Pewna pani wymyśliła, że będzie wyszywać i zszywać gigantyczne ćmy. Wyglądają jak żywe (chociaż może dobrze, że nie są – kolorowe stwory wyglądają pięknie na zdjęciu, w ruchu mogłyby budzić grozę). Świetna i skrupulatna robota.
  • Ostatnio bardzo podoba mi się biały marmur. Zajawka zaczęła się od tej jedwabnej chustki, która jest równie piękna co droga. Potem znalazłam świetną instalację w sklepie Alexandra Wanga – zdjęcia marmuru nadrukowane na deskach surfingowych. Czy nie wyglądają realistycznie? Tutaj możecie zobaczyć sposób na podrobienie marmuru – nie wygląda już tak cudownie jak u Wanga, ale chciałabym wypróbować!
  • Drobny, ale przemyślany prezent dla każdego podróżnika, czyli globus-zdrapka!
  • Jeśli czasem potrzebujecie zdjęcia do posta, ale nie macie na dysku nic w odpowiednim klimacie, ten zbiór serwisów stockowych może być przydatny.
  • Takich zdjęć dawno nie widziałam. Fotograf i ojciec w jednym robi świetne zdjęcia szóstce swoich dzieci. Artykuł jest napisany po rosyjsku, ale zdjęcia bronią się same i nie potrzebują podpisów.
  • Zdjęcie, które zachwyciło mnie najbardziej z wszystkich widzianych w tym miesiącu. Jeż w koniczynie autorstwa Ulriki Kestere. Ulrika jak zwykle udowadnia, że modeli można znaleźć nawet w ogródku.
  • Kosmiczna muzyka to smaczek, który zostawiłam na koniec – zdecydowanie najciekawsze znalezisko tego miesiąca. Podoba mi się historia stojąca za całym przedsięwzięciem. Zawsze entuzjastycznie patrzę na współpracę artystów z naukowcami, z takich współpracy często wychodzą fajne rzeczy.

Miłego dnia, 
J.