Co gdybyśmy nie musiały co szycie biegać do pasmanterii, by dopasować idealny kolor nitki do materiału? Gdybyśmy zamiast tego mogły ograniczyć zbiór nici do zaledwie kilkunastu odcieni? To brzmi jak marzenie i – mówiąc szczerze – jeszcze parę miesięcy temu nie wierzyłam w tego typu sztuczki. Jest jednak pewien trik, który niemożliwe zamienia w możliwe.
O co chodzi?
Ktoś mądry wpadł na to, że szara nitka ładnie wtapia się w różne kolory materiałów. Pierwszy raz przeczytałam o tym tutaj – autorka wpisu poleca jasnoszarą nitkę jako najbardziej uniwersalny kolor, który ładnie zakamufluje się na większości materiałów.
Trochę optyki, czyli jak to działa?
Nie zarzucam Was informacjami w stylu “tak jest i już, nie pytajcie, dlaczego”, bo szanuję Wasz i mój czas. Nie chcę poświęcać swojego na pisanie o bzdurach, a Waszego na czytanie nieprzydatnych informacji ;) Jestem z tych, którzy muszą zrozumieć o co chodzi, zanim podekscytują się i podadzą coś dalej. Tak było też tym razem – byłam sceptyczna, ale przemyślałam sprawę i trik wydał się naprawdę sensowny.
Bo jak to działa, że coś wydaje się nam białe, a coś innego czarne? Biel to połączenie wszystkich kolorów, dlatego gdy tkanina wygląda nam na białą oznacza to, że odbija niemal całkowicie padające na nią (białe, składające się z wielu kolorów) światło. Czarna dokładnie na odwrót – pochłania większość padającego promieniowania, dlatego do naszego oka niemal nie dociera światło. Różowy czy zielony materiał odbije tylko te długości fal, które składają się na róż lub zieleń, a pochłonie całą resztę. Szarość z kolei, zależnie od jasności, pochłonie jakąś część całego padającego światła. To wyśrodkowanie między czernią a bielą.
Nitka też podlega tym prawom, ale ale! Jako że leży na materiale, oprócz światła zewnętrznego pada na nią też światło odbite od materiału, które ma spory udział w tym, jak będziemy postrzegać jej kolor. Czyli oprócz światła słonecznego czy światła żarówki dostaje jej się na przykład światłem zielonym, gdy materiał jest zielony. Jeśli nitka będzie szara, pochłonie część padającego światła, a resztę odbije. Gdy pada na nią światło białe (słońce) i zielone (tkanina), nitka wyda nam się zielonkawa. Ot, cały sekret!
Jedyne, o co trzeba zadbać, to jasność szarości. Z wachlarzem kilku tonów jesteś w stanie dopasować kolor do większości materiałów! :) Rób tak jak panie w pasmanteriach – rozwiń kawałek nitki i zobacz, jak wygląda na materiale. Nie ma sensu patrzeć na kolor szpulki, bo – jak widać – kolor to rzecz względna ;)
Szarość to taki kameleon wśród nitek. Nie zniknie zupełnie, ale całkiem nieźle dopasuje się do otoczenia!
Przykłady zastosowania – czy to dla Ciebie?
Sztuczka najlepiej działa na jasnych i mało nasyconych kolorach. Jasny róż, błękit, beż – te kolory pięknie zamaskują szarą nić. Dla szyjących w stonowanych barwach, szarość będzie bardzo przydatna. Może być też dobrym rozwiązaniem, jeśli szyjesz patchworki lub wzorzyste materiały. Jeżeli jesteś taką nudziarą jak ja i szyjesz z neutrali – szarość nieraz będzie dla Ciebie wybawieniem ;) Wystarczy, że skompletujesz zestaw kilkunastu szarości (o różnej jasności) i możesz mieć spokój na długi czas.
Szara nić nie jest jednak niezawodna. NIE BĘDZIE dla Ciebie, jeśli kochasz nasycone kolory. Nie zniknie całkowicie z krwistej czerwieni. Nie zastąpi wszystkich odcieni tęczy, ale fajnie jest mieć świadomość, że w razie nagłego wypadku (Wam też nici zawsze kończą się nagle?) nie zawsze trzeba biec do pasmanterii.
To co, wyrzucamy wszystkie kolorowe szpule i zostajemy niciowymi minimalistami?
Oczywiście, ze nie, to bez sensu :) Nawet jeśli szyjesz z samych neutrali, mocno nasycone nici przydadzą Ci się do fastrygowania. Dobrym pomysłem jest zebranie kilku podstawowych kolorów (żółty, zielony itp) i kilkunastu neutralnych odcieni. Nasycone kolory, nawet jeśli nie szyjesz takich materiałów, przydadzą się do fastryg. Odcienie szarości mogą z kolei stanowić bazę nitkowego zbioru.
Gwarantuję – poczujesz się trochę jakbyś kompletowała garderobę! Dzięki temu trikowi zaczęłam zupełnie inaczej patrzeć na swoje zapasy szpulek. To niby drobnostka, ale fajnie panować nad wszystkim i móc stworzyć swój własny, idealny zbiór nici. Szarość w dużym stopniu ułatwia robotę :)
Jeśli uważasz, że to dobra metoda dla Ciebie, przy kolejnych zakupach w pasmanterii możesz skomponować domową bazę dziesięciu odcieni szarości. Moja też jest już w budowie!
Macie w zanadrzu metody, które znacząco uprościły Wasze szycie? Daję głowę, że każdy szyjący poznał albo wyrobił sobie własne triki, dzięki którym szycie idzie sprawniej. Podzielcie się swoją tajemną wiedzą ;) Buziaki!
/ Masz chwilę? Wypełnienie ankiety dotyczącej bloga zajmie Ci trzy minuty, a bardzo mi pomoże ;)
Zostańmy w kontakcie! Zapraszam na facebooka, bloglovin, instagram i snapa @joulenka /