Kto z Was nie ma w domu biżuterii przekazywanej z dziada pradziada kolejnym pokoleniom? Takiej, która nabrała już dużo większej wartości niż ta, którą wskazuje cena kruszcu? Zapraszam Was dziś na nieco sentymentalną podróż do świata starej polskiej biżuterii.
Moja prababcia miała naszyjnik: piękny sznur naturalnych, jasnopomarańczowych korali. Ponoć kiedyś za taki sznur można było kupić krowę! Po rodzinie krąży anegdota, którą znam na pamięć i chętnie zacytuję. Jest to rozmowa mojej mamy (wtedy małej dziewczynki) z prababcią:
— Babciu, a mogę Ci zabrać te korale? – wskazuje na piękny sznur.
— Nie, ale dostaniesz je po mojej śmierci.
— Babciu, a kiedy Ty umrzesz?
;)
Prababcia się nie obraziła, a mama kilkanaście lat później dostała korale w spadku.
Potem był pierścionek, który mama znalazła w zbiorze biżuterii teściowej. Stary polski wyrób spółdzielni Warmet, też z koralem. Następnie doszedł jeszcze srebrny wisior kupiony za grosze na giełdzie staroci.
Właśnie od tych rzeczy zaczęła się kolekcjonerska przygoda. Kilka lat temu bakcyla złapałam też ja.
Styl starej polskiej biżuterii mocno odbiega od modnego teraz minimalizmu. Niektóre rzeczy są jednak ponadczasowe. Klasyczne kopułki, pierścionki z kamieniami i filigrany są i będą uważane za piękne. Właśnie o pierścionkach z chęcią opowiem Wam więcej, bo to mój ulubiony typ biżuterii. Część jest bardzo strojna, matronalne (słowotwórstwo poziom Joule). Osobiście wolę te mniejsze, gdzie ozdobnych wycięć i kamieni nie jest za dużo. Kilku faworytów zobaczycie na zdjęciach poniżej.
Ozdobne elementy są skomplikowane, ale nie przesadzone. Uwielbiam to wyważenie! Mówię Wam, jedno spojrzenie na takie cudo potrafi poprawić humor prawie tak dobrze jak filiżanka dobrej herbaty:) Stara polska biżuteria to przykład wyrobu, który nie jest dobry, bo polski, tylko dobry, bo dobry. Tu nie trzeba dorabiać żadnej patriotycznej historyjki, bo jakość broni się sama. Ta biżuteria przetrwa wieki i dalej będzie uważana za klasykę.
Tu dużo bardziej strojnie, ale wciąż pięknie!
Polowanie
Jeśli chcecie upolować starą biżuteryjną perełkę, musicie czaić się jak drapieżny zwierz na bezbronną antylopę. Polecam szukać ofiary wśród modeli spółdzielni Warmet (mój farowyt), Imago Artis, Orno i Rytosztuka.
Polowanie nie będzie jednak proste: te wyroby od dawna nie są sprzedawane w sklepach. Wasza ofiara kryje się na giełdach staroci, gdzie łatwo możecie pomylić ją z inną zwierzyną. Musicie znać się na sygnaturach i cenach, żeby nie dać się wyrolować. Możecie też polować na allegro, gdzie lepiej jest działać z zaskoczenia i zamiast korzystać z wyszukiwania po słowach kluczowych, szukać ofiary ręcznie w odpowiednich kategoriach. Tylko wtedy możecie liczyć na zdobycie łupu najniższym kosztem.
Jeśli będziecie zainteresowani tematem, z chęcią napiszę Wam więcej o markach, sygnaturach, głównych cechach starej polskiej biżuterii i zakupowych trikach. To bardzo obszerna kwestia, więc nie chcę jej poruszać, póki nie usłyszę jednogłośnej aprobaty ;)
Idę w zakład, że każdy z Was miał w rodzinie biżuterię przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Nosicie? Kojarzycie modele i nazwy wytwórni? Z przyjemnością przeczytam Wasze historie.
A może marzysz o szyciu, ale nie wiesz, jak zabrać się za naukę? Sprawdź tego ebooka i szyj bez zniechęceń i frustracji!